piątek, 30 września 2016

Czarny Protest w Koszalinie

Wczoraj uczestniczyłem w koszalińskim Czarnym Proteście. Społecznym wystąpieniu przeciwko próbie wprowadzenia barbarzyńskiego, chorego prawa, odbierającego kobietom prawo do decydowaniu o sobie i swoim ciele.

Rozwiązaniu, które oznacza wiele niepotrzebnych cierpień i… niewiele więcej. Szansa przecież, że ustawa zmniejszy liczbę aborcji jest złudna. Zwłaszcza przy otwartych granicach i rozwiniętym podziemiu aborcyjnym. (Obecnie pomimo radykalnego prawa dokonuje się w Polsce ponad 100 tysięcy aborcji rocznie - dane za: http://www.federa.org.pl/dokumenty_pdf/raporty/raport_federacja_2013.pdf).

W wydarzeniu wzięło udział około 200-250 osób. Były wśród nich kobiety, byli i mężczyźni. Obok siebie stały nastolatki i osoby starsze. W tłumie widać było także wiele małżeństw. Niektóre z par przyszły z dziećmi.

Na protest trafili też przedstawiciele koszalińskiej prawicy, którzy popisywali się przed sobą zgrywając macho (ciekawie było posłuchać ich komentarzy i rechotu słyszanego na udostępnionym pod tym linkiem nagraniu: https://www.youtube.com/watch?v=af-E9yrB-Bs&feature=youtu.be).
Jeden z nich robił nawet zdjęcia zgromadzonym, jak rozumiem do katalogu koszalińskich lewaków.

Protest zorganizowała Razem Koszalin, we współpracy z Inicjatywą Polska Koszalin i Regionalnym Kongresem Kobiet w Koszalinie. Wydarzeniu przewodził Jacek Wezgraj, który widać świetnie czuje się kierując tłumem. I – co warto podkreślić – robi to bardzo dobrze.

Najsłabszą stroną protestu było nagłośnienie. Osoby stające nawet kilka metrów od przemawiających niewiele słyszały.

Niepotrzebnie też organizatorzy zdecydowali się na odczytywanie pełnej tzw. listy hańby, czyli nazwisk wszystkich parlamentarzystów, którzy zagłosowali przeciwko odrzuceniu projektu Komitetu Obywatelskiego „Stop Aborcji” (projekt zaostrza i tak radykalne obecne rozwiązania). Wystarczyło przeczytać nazwiska tylko tych, na których koszalinianie w ostatnich wyborach głosowali. I na których – być może – już nie powinni.

Nie jestem również przekonany, czy przy tego typu wydarzeniach warto jednocześnie próbować „ugrywać” punkty w partyjnych sporach. Rozumiem jednak, że na to wszystko nakładają się nie tylko interesy ideologiczne, ale także polityczne.

Na koniec pozwolę sobie odnieść się do zagadnienia, które stało się inspiracją wydarzenia, czyli samej aborcji. Moje zdanie na temat przerywania ciąży jest następujące:
- aborcja nie jest dobrym rozwiązaniem, czasem jednak nie ma lepszego lub żadne lepsze nie wchodzi w grę,
- liczbie aborcji zapobiega edukacja seksualna, oparta na wiedzy płynącej z ustaleń naukowych a nie ideologicznych,
- dostęp do skutecznej, darmowej antykoncepcji jest najlepszym sposobem na zmniejszenie liczby aborcji,
- radykalne prawo niczego w materii aborcji nie zmieni, poza rozbudowaniem podziemia aborcyjnego i częstszych wyjazdów Polek za granicę południową, czy zachodnią,
- osoba zgwałcona powinna mieć bezwzględne prawo do usunięcia ciąży, oczywiście może też zdecydować o urodzeniu dziecka,
- kobieta, której zdrowiu ciąża poważnie zagraża powinna mieć prawo zadecydowania, czy chce ryzyko uszczerbku na zdrowiu ponieść, czy też nie,
- w przypadku wykrycia nieodwracalnych uszkodzeń płodu decyzję o jego usunięciu lub urodzeniu powinna podejmować kobieta, państwo nie powinno mieć prawa jej w tym przeszkadzać,
- prawo do aborcji powinno zostać w gestii kobiet, one bowiem ponoszą największe koszty związane z ciążą i wychowaniem dzieci.


czwartek, 22 września 2016

Hołd dla ofiary

Przeczytałem dzisiaj fejsbukowy wpis Tomasza Terlikowskiego (https://www.facebook.com/tomasz.terlikowski?fref=ts), będący hołdem dla dwunastolatki, która dwa dni temu urodziła dziecko w kieleckim szpitalu. Dziecko zostało poczęte w wyniku czynu zabronionego (obcowanie płciowe z małoletnią), za które jego ojcu, 29 letniemu mężczyźnie grozi kara od 2 do 12 lat więzienia.

Katolicki publicysta napisał: /…/ hołd dla dziewczynki. Niewiele o niej wiadomo, poza tym, że była pod opieką placówki wychowawczej. I właśnie ona pokazała, jak powinna zachować się każda kobieta. Ta nieletnia dziewczynka, z kłopotami, pokazała, że zawsze jest wyjście inne niż zabicie dziecka. Szacun dla niej!

Pytanie tylko, czy ten hołd jest zasadny. Autor we wpisie zakłada przecież, że dziewczynka miała wolność podejmowania decyzji o tym, czy chce dziecko urodzić, czy też nie. Nie wiemy jednak, czy tak było.

Lekarze ze szpitala wypowiadający się o porodzie podkreślali, że z uwagi na swój wiek, dziewczynka nie do końca rozumiała, co się z nią dzieje (http://wiadomosci.wp.pl/kat,1329,title,12-latka-urodzila-dziecko-Personel-szpitala-byl-w-szoku,wid,18511114,wiadomosc.html?ticaid=117c6a&_ticrsn=3). Jeden z nich winę za sytuację złożył na karb fatalnego stanu edukacji seksualnej w Polsce.

Można zatem przypuszczać, że dziewczynka dowiedziała się o tym, że zostanie matką w zaawansowanej ciąży (do szpitala trafiła w lipcu, wówczas też została powiadomiona prokuratura: http://www.tvn24.pl/krakow,50/kielce-12-latka-urodzila-dziecko-29-latkiem-zajmuje-sie-prokuratura,677680.html). W momencie, gdy usunięcie dziecka nie wchodziło zapewne w grę.
Na dodatek będąc pod opieką placówki wychowawczej raczej nie miała ona większego wpływu na rozwój wypadków. Zapewne wykonywała jedynie polecenia innych.

Pisanie zatem o szacunku dla niej, gdyż właśnie ona pokazała, jak powinna zachować się każda kobieta jest zdecydowanie nadużyciem. Do końca była bowiem prawdopodobnie jedynie bezwolną ofiarą.


środa, 21 września 2016

Apel smoleński, czyli niszczenie pamięci

Antoni Macierewicz, szef MON, żyje obsesjami. Najważniejszą z nich wydaje się być ta dotycząca zdarzeń w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 roku. Według ministra w rządzie Beaty Szydło doszło tam do zamachu, za którym – jak rozumiem – stał Putin, ewentualnie Tusk i Putin.

Niestety choć od tylu lat bada tą sprawę, powołując kolejny zespół, wciąż nie jest w stanie przedstawić twardych dowodów na poparcie tezy o zamachu. Co więcej – jak słusznie zauważył Paweł Lisicki – nawet nie potrafi definitywnie rozstrzygnąć, do czego tak naprawdę tam doszło (http://opinie.wp.pl/nowe-dowody-ws-smolenska-pawel-lisicki-skazano-nas-na-spekulacje-6034039373706369a). Wie jednak, że zamach był.

Konsekwencją przyjęcia takiego obrazu rzeczywistości jest zaklasyfikowanie przez niego tragicznie zmarłych w katastrofie do grona poległych. Osób, które – jak mówi słownikowa definicja – straciły życie w walce (http://sjp.pl/poleg%C5%82y). To zaś oznacza, że należy im się cześć i chwała bohaterom, wyrażana w postaci apelu pamięci.

Obecnie apelem tym minister szantażuje tych wszystkich, którzy podczas różnego rodzaju uroczystości chcieliby skorzystać z asysty wojskowej. Bez zagwarantowania jego odczytania nie ma bowiem szans na wojskową oprawę. Przekonali się o tym między innymi poznaniacy podczas obchodów Czerwca ’56 i warszawiacy podczas obchodów 72 rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. Po nich zaś wielu innych.

Takie wymuszanie odczytania apelu prowadzi do niepotrzebnych scysji i sporów. Takich, które nie służą godnemu uczczenia tych, którym cześć się należy. Nie służą one także pamięci tych, którzy zginęli w Smoleńsku. Są oni bowiem przez wielu traktowani jak intruzi. Osoby, które uniemożliwiają godne oddanie hołdu przynależnego bohaterom.