Podczas zeszłorocznych świąt Bożego
Narodzenia, koszaliński transport miejski dość bezwzględnie mnie zaskoczył. Oto
w okresie, w którym ludzie odwiedzają rodziny i znajomych, przewoźnik zawiesił
swoją działalność (jak pamiętam od godz. 17.00 w dniu Wigilii, do godz. 14.00
drugiego dnia świąt). Pozostał mi zatem spacer, albo, w przypadku dłuższych
dystansów, korzystanie z taksówki. Podobnie musiały zapewne uczynić osoby
starsze, czy rodziny z dziećmi. Chyba, że osoby te posiadały samochód.
W tym roku sytuacja się powtórzyła.
W związku z tym w przeciągu kilkunastu godzin przestoju pracy MZK musiałem
wydać kilkadziesiąt złotych na taksówki. Sytuacja moim zdaniem nieco skandaliczna.
Zwłaszcza, że posiadam bilet okresowy, którego cena nie uległa w tym miesiącu obniżeniu. A moim zdaniem powinna. Ostatecznie przecież przewoźnik
przez cześć czasu, za który zapłaciłem, nie wykonywał swojej usługi.
Nie zabrałbym się jednak za pisanie
tego tekstu (ostatecznie święta to okres wyjątkowy, a kierowcy i pracownicy MZK
też mają swoje rodziny), gdyby nie pewne zdarzenie. Mianowicie wczoraj, czyli 2
stycznia spędziłem z pewną miłą, starszą panią jakieś 20 minut na przystanku w oczekiwaniu
na autobus. Oczekiwaniu jak się okazało zupełnie bezsensownym.
Oboje spodziewaliśmy się bowiem, że
skoro jest piątek, to zgodnie z rozkładem jazdy obowiązującym w dni powszednie autobus
za chwilę przyjedzie (przed wyjściem z domu sprawdziłem godziny kursowania
autobusów na stronie MZK, aby nie marznąc niepotrzebnie na przystanku).
Po
dziesięciu minutach oczekiwania (było już jakieś 6 minut po czasie, w którym
autobus powinien się pojawić), dotarło do nas, że coś jest jednak nie tak. Zaczęliśmy
zatem rozglądać się za jakimś ogłoszeniem o zmianach w zasadach kursowania
autobusów. Niczego takiego na wiacie przystankowej nie znaleźliśmy.
Skorzystałem zatem z Internetu w telefonie. Na rozkładzie linii nr 4 (9http://rj.mzk.koszalin.pl/rj/?linia=4&kierunek=A&przystanek=113),
żadnej informacji o zmianach nie było. Na wszelki wypadek wszedłem jeszcze na
stronę główną MZK (http://www.mzk.koszalin.pl/). I tam znalazłem komunikat, że dla
większości linii Miejskiego Zakładu Komunikacji w Koszalinie piątek 2 stycznia
2015 roku jest… sobotą (poza autobusami linii nr 3 i 9, które w tym dniu kursowały
jak w dni powszednie).
Nie pozostało mi zatem nic innego
jak powiedzieć oburzonej pani do widzenia i powędrować w kierunku pętli
autobusowej przy ul. Władysława IV. I tam, jak co miesiąc do kilku już lat,
nabyć kolejny bilet okresowy MZK.(Z tego też powodu roszczę sobie prawo do oceny usług przewoźnika).
Dwudziesto kilku minutowy spacer
pozwolił mi zaoszczędzić 2.90 zł (1.01.2015 skończyła się ważność mojego biletu
miesięcznego). Wolałbym jednak te pieniądze wydać na bilet (pomimo jego zbyt
wysokiej ceny, o której to między innymi kwestii w kolejnym wpisie dotyczącym koszalińskiego MZK).
Zwłaszcza, że aura do przechadzek nie zachęcała.
Niestety zarząd MZK uniemożliwił
mi poniesienie tego wydatku. Nie po raz pierwszy zresztą.
Piątek nie jest już piątkiem - zwykłym dniem roboczym. Piątek od jakiegoś czasu stał się "piąteczkiem" - dniem melanżu, w którym nie wiadomo po co i dlaczego ktoś tam wymaga od człowieka pracy, żeby pracował.
OdpowiedzUsuńWydaje się, że MZK poszło z duchem czasu jeśli chodzi o traktowanie tego dnia.
Zresztą może chodzić o szabas ;).