środa, 4 lutego 2015

Oświadczenie rzecznika szpitala. Kilka uwag

Wybuchł konflikt wokół warunków na oddziale dziecięcym koszalińskiego szpital. Młode matki, chcąc przebywać ze swoimi dziećmi na oddziale, muszą godzić się na – delikatnie mówiąc – spartańskie warunki. Mamy młodych pacjentów nie narzekają na pielęgniarki. Nie krytykują lekarzy. Oburzają się wyłącznie na sytuację, która zmusza je do koczowania przy łóżkach, na których leżą ich pociechy.

W związku z tym, że obecnie spór ten stał się konfliktem medialnym, szpital wystosował oświadczenie. Ze względu na fakt, że ma ono interesującą konstrukcję i wymowę pozwolę je sobie krótko przeanalizować. (Oświadczenie dostępne na stronie internetowej: http://www.gk24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20150204/KOSZALIN/150209889, 4.02.2015).

Pierwsza rzecz, która rzuca się w oczy to przyjęta przez szpital postawa wobec konfliktu. Można ją w skrócie określić jako mieszankę kilku rozwiązań. Żadne z nich nie ma jednak na celu przyjęcia odpowiedzialności placówki za zaistniała sytuację (w zamieszczone w oświadczeniu słowa o nie odżegnywaniu się od odpowiedzialności, po których następuje swoisty atak na najbliższych pacjentów, trudno jakoś uwierzyć), ani nie wskazuje na gotowość szukania pozytywnego rozwiązania.

W oświadczeniu podkreśla się zatem wysoką jakość świadczeń realizowanych w koszalińskim szpitalu: 1. Misją naszego szpitala jest leczenie i otaczanie opieką pacjentów. Uważamy, że jako placówka zatrudniająca ponad 1600 osób wywiązujemy się z tego na wysokim poziomie. 2. Warto też zastanowić się nad tym dlaczego przyjeżdżają do nas pacjenci z całego regionu /…/ Naszym zdaniem wynika to z wysokiej jakości świadczonej opieki w naszym szpitalu. 

Po drugie wskazuje się w nim na sukcesy szpitala na polu inwestycyjnym: Proces modernizacji kolejnych oddziałów postępuje systematycznie. Przywołuje się także tego dowody: 1. W ostatnich kilku latach z własnych funduszy wydaliśmy na inwestycje ponad 40 milionów złotych. 2. jako jedyny szpital pozyskujemy środki pozabudżetowe i to w niemałej, bo około 85-milionowej wysokości. 3. Stworzyliśmy od podstaw oddział udarowy, oddział diabetologiczny, onkologiczny i neurochirurgiczny.

Po trzecie próbuje się zaistniałą sytuację wytłumaczyć czynnikami zewnętrznymi, niezależnymi od placówki. Przede wszystkim wskazując na nie najlepsze zasady finansowania służby zdrowia. Regulacje zmuszające władze szpitala do pozyskiwania środków na modernizację z funduszy marszałkowskich i unijnych. Środki inwestycyjne pochodzą z budżetu organu założycielskiego - Urzędu Marszałkowskiego województwa zachodniopomorskiego lub funduszy unijnych, np. Regionalnego Programu Operacyjnego. W ciągu ostatnich kilku lat regularnie informowaliśmy nasz organ założycielski o pilnej potrzebie modernizacji pionu dziecięcego. Informowaliśmy o sytuacji i przedstawialiśmy kosztorys tych prac.

Po czwarte wskazuje się na jakoby ważniejsze z perspektywy społecznej kwestie niż podniesienie standardu w obszarze, który stał się zarzewiem sporu: Czy właściwym wyjściem byłoby, abyśmy kosztem sal dla chorych dzieci powiększyli bazę hotelową?! Sądzę, że nie zyskalibyśmy aprobaty społecznej dla takiego działania. 

Po piąte zarzuca się tym, którzy upublicznili informacje o sytuacji na oddziale manipulację przekazem: obraz trudności lokalowych przesłany do mediów jest w naszej ocenie częściowo zmanipulowany przez rodziny najmłodszych pacjentów i świadczy, niestety, o ich kulturze bycia. Następnie podaje się przyczyny zniekształcenia obrazu: bałaganiarstwo opiekunów (nie korzystanie z szafek na oddziale), i ułatwianie sobie przez nich wyjścia na papierosa (stąd odzienie zewnętrzne, które powinno trafić do szatni, wieszane jest na stojakach pod kroplówki).  Z powodu tego zniekształcenia oddany pacjentom personel szpitala czuje się głęboko urażony. Stał się on bowiem ofiarą wykreowanego, nieprawdziwego wizerunku.

Mamy zatem do czynienia z oświadczeniem, w którym szpital broni przyjętej przez siebie polityki. Rozwiązania, którego w tym konkretnym przypadku obronić się zwyczajnie nie da. Nikogo bowiem, kto widział zdjęcia oddziału dziecięcego nie będzie interesował fakt modernizacji pozostałej części szpitala. Podobnie nie będzie rozważał dylematu „krótkiej kołdry”. O ile bowiem ten pierwszy obraz chwyta za serce, to drugi, przywołany przez rzecznika, jest z obszaru statystyki.

Dodatkowo irracjonalnie próbuje się w oświadczeniu winą za upubliczniony wizerunek obarczyć najbliższych małych pacjentów (za zmanipulowanie obrazu oddziału). Szansa, że taką perspektywę przyjmą media jest w zasadzie zerowa. W konfliktach człowiek kontra instytucja media muszą mieć istotny powód, aby stanąć po stronie instytucji. Tu taki czynnik się nie pojawia. 

Można zatem uznać, że oświadczenie jedynie zintensyfikuje konflikt. Brakuje w nim zwykłej empatii i próby szukania pozytywnego, chociażby doraźnego rozwiązania. A jak twierdzą T. Herrling i I. Schenkler, autorzy książki „Relacje z mediami”, przyjęcie takiej strategii jest zwyczajnie najrozsądniejsze. Daje bowiem szansę na wyjście z kryzysu. Szpital wybrał inne rozwiązanie. Takie, na którym może jedynie stracić. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.