środa, 11 lutego 2015

Behawioralna afektywna neurolingwistyka, czyli o języku sztuki współczesnej

Nie jestem krytykiem sztuki. Nie znam się szczególnie dobrze na współczesnych jej odmianach (no może poza filmem). Nie potrafię zrozumieć wszelkich, być może nawet większości jej niuansów. Znam się jednak odrobinę na języku i rozumiem znaczenie niektórych pojęć. Pozwala mi to na czytanie ze zrozumieniem określonych tekstów. Niekiedy także tych, które sztukę współczesną wyjaśniają. Choć – muszę przyznać – czasem nie jest to łatwe.

Z jednym z ciekawszych tekstów z tego obszaru spotkałem się na stronie koszalińskiej Galerii Scena (dziękuję panu Krzysztofowi Urbanowiczowi na zwrócenie nań mojej uwagi).
Dotyczy on wydarzenia artystycznego, zatytułowanego „Affective Ciemna” (https://galeriascena.wordpress.com/2015/01/24/michal-brzezinski-affective-cinema-2/).

Pod tym hasłem kryje się performance Michała Brzezińskiego ukazujący działanie kinematograficznego instrumentu (kinematograficzny – służący rejestrowaniu ruchu dowolnego obiektu – P.S.), który tworzy audiowizualny spektakl na podstawie informacji przesyłanych miedzy artystą a drobnoustrojami, a także pomiędzy rośliną (kwiatem) a ciałem performera. 
(Nie będę ukrywał, że sama koncepcja wydała mi się niezwykle urzekająca. Oto artysta podejmuje się nawiązać relację komunikacyjną z bytami, które zawsze wydawały mi się umiarkowanie do tego predestynowane. Poza oczywiście ich ingerencja w ciało człowieka lub człowieka w ich rzeczywistość, np. za pomocą antybiotyków, czy banalnej konewki. Ale już wiem, że się myliłem).

Cały proces komunikacji odbędzie się z wykorzystaniem techniki. Mianowicie Performer za pomocą swojego głosu przekształca pole elektromagnetyczne pod mikroskopem i aktywuje ruchy mikrobów. A następnie Dane zbierane przez mikroskop USB oraz analogowo-cyfrowy przetwornik mierzący pole elektryczne rośliny zostają przekształcone w obraz i dźwięk. Dzięki temu zobaczymy efekt wizualny komunikacji pomiędzy tak różnymi formami życia, jak ludzie, rośliny i na przykład ameba. (Mam nadzieję, że pomimo zmiany kolejności zdań dobrze całą procedurę przybliżam).  

Niestety, prawdopodobnie nie uda się w ten sposób ustalić, czy muzyka stanie się uniwersalnym językiem komunikacji między afektami rozmaitych gatunków. Nie będzie można też uzyskać pewności, czy mikroby usłyszą to samo, co osoby biorące udział w performance, choć teoretycznie usłyszą to samo, co uczestnik spektaklu.

Działanie Brzezińskiego zostało określone w tekście mianem kreatywnego wprowadzenie na teren informatyki, biosemiotyki i neuronauki (trudno się z tym nie zgodzić), które wpisuje się w nurt sztuki interaktywnej, software artu, bio artu i hacktywizmu. (Czytając to odniosłem wrażenie, że w ostatnich kilkunastu latach powstało więcej terminów próbujących określić nowe przejawy sztuki, niż przez cały wcześniejszy okres historii człowieka).

Wyjaśniono także, że ten rodzaj eksperymentalnej aktywności artystycznej przełamuje tradycyjny, romantyczny model artysty. I chyba można uznać, że sporo w tym racji. Ostatecznie romantyczny artysta spierał się z Bogiem. Tu spór może być toczony ewentualnie z amebą. A to oznacza jednak jakiś przełom. Choćby jakościowy. (Kwestię tą poruszyłem już wcześniej, podczas dyskusji na facebookowym profilu red. Andrzeja Mielcarka).

Z tekstu dowiadujemy się także o różnicach między artystą a naukowcem. Stanowią je przede wszystkim różnice warsztatowe i metodologiczne (sic!). Sama zaś metoda charakteryzująca działanie performera określona zastała mianem behawioralnej afektywnej neurolingwistyki (pogrubienie – P.S). Artysta w ten sposób sprawdza działanie lub nie-działanie pewnych mechanizmów komunikacyjnych wykorzystując do tego maszynerię informatyczną. Jeśli komunikacja jest rzeczywiście komunikacją zostanie zweryfikowana zewnętrznymi mechanizmami i procedurami. O tym jakimi dokładnie mechanizmami i procedurami weryfikacja się odbędzie już się nie dowiadujemy.

Na zakończenie opisu czytamy: Performance “Affective Cinema” jest więc okazją zarówno do zabawy, jak i przy odrobinie autorefleksji, do poznania i praktycznego doświadczenia nowej koncepcji humanistyki i nowej postawy twórczej która wyrosła ze sztuki mediów, a ściśle ze sztuki interaktywnej.

Moim zdaniem ten ostatni akapit powinien być jedynym, który wydarzenie to opisuje (być może usunąłbym z tego fragmentu jeszcze słowa nowa koncepcja humanistyki). Prawdopodobnie jednak wówczas całkiem ciekawy koncept straciłby całą wartość w oczach niektórych miłośników sztuki współczesnej i jej krytyków. Wartość, która obecnie płynie nie tyle z dzieła, czy nawet aktu tworzenia, co uzupełniającej go nic-nie-wyjaśniającej eksplikacji. Takiej, które sprawi, że przeciętny odbiorca będzie musiał albo przyznać się do swojej bezradności w kontakcie ze „sztuką” (czytaj: niekompetencji i / lub głupoty), albo udawać, że to wszystko rozumie. Zamiast uświadomić sobie, że pewnych rzeczy po prostu zrozumieć się nie da.  

1 komentarz:

  1. Zamieszczone na portalu ekoszalin info o artyście również powala nibyartystycznym bełkotem: "Odwołując się do konceptualizmu i medialności sztuki, która staje się englobe sztuką wideo, sformułował opisującą ten proces strategię Fake Art, wynikającą z teorii sztuki jako komunikatu."

    Domyślam się, że Fake Art ma uchodzić za kierunek w sztuce, którego reprezentantem miałby być p. Brzeziński. Nie znalazłem jednak żadnego innego reprezentanta tego kierunku, ba, poza strona internetową p. Brzezińskiego nie znalazłem nigdzie nazwy tego kierunku. Być może p. Brzezińskiemu zdaje się, że poprzez wymyślenie nazwy cośtam Art historia sztuki wzbogaciła się o nowy prąd w sztuce.

    Czym jest "englobe sztuki wideo" nie udało mi się rozszyfrować. Być może wiedzą to tylko p. Brzeziński i poinformowane przez niego bakterie.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.