sobota, 7 listopada 2015

Brawo Zandberg

Właśnie przeczytałem, że Adrian Zandberg, jeden z liderów Partii Razem, zrezygnował z telewizyjnej debaty z przedstawicielem skrajnej prawicy – Robertem Winnickim z Ruchu Narodowego.

Powód odmowy klarowny. W opinii Zandberga istnieje granica demokratycznej debaty i wyznacza ją stosunek do ustroju:  Uważamy, że jest granica demokratycznej debaty. Trudno o debatę z ruchami skrajnie prawicowymi, które deklarują, że dążą do obalenia demokracji. To dosyć powszechna w wielu krajach europejskich zasadach, która funkcjonuje pod nazwą "no platform. (Źródło: http://wyborcza.pl/1,75478,19151789,partia-razem-nie-bedzie-dyskutowac-z-narodowcami-jest-granica.html#ixzz3qpCp2mdf).

Choć nie zgadzam się z argumentem Zandberga, ostatecznie przecież w demokratycznym społeczeństwie mają także prawo żyć i funkcjonować jednostki mające do ustroju demokratycznego negatywny stosunek, np. monarchiści, to jego decyzję w pełni popieram.

Debatowanie z osobami, które w swojej publicznej aktywności odwołują się do argumentu siły, akceptacji przemocy i skrajnej nietolerancji stanowi wyłącznie ich społeczną legitymizację. Sprawia, że wyznawana przez nich ideologia zaczyna się wydawać równie uprawniona jak inne formy światopoglądowe. A tak przecież być nie powinno.

Media zaś, zwłaszcza te publiczne, powinny o tym pamiętać. Nawet jeżeli ceną za to miałaby być niższa oglądalność kolejnych ustawek z serii Tomasz Lis na Żywo
Choć oczywiście rozumiem, że obecnie publiczny nadawca ma w pewien sposób związane ręce. Ostatecznie musi przecież uwzględniać fakt, że skrajna prawica za sprawą Kukiza ma swoją reprezentację w parlamencie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.