piątek, 31 marca 2017

1. Czwartek Social Media w Koszalinie

Wczoraj, dzięki uprzejmości Krzysztofa Głowackiego, właściciela firmy kreatywno-marketingowej 123 Concept (https://www.123concept.pl/), udało mi się wziąć udział w pierwszym koszalińskim wydarzeniu w pełni skoncentrowanym na zjawisku mediów społecznościowych.

Ze względu na swoje dość krytyczne nastawienie do fenomenu będącego tematem eventu (o tym być może w którymś z kolejnych wpisów), obawiałem się, że impreza umiarkowanie mnie zainteresuje. Na szczęście moje przedsądy, jeżeli mogę się tu posłużyć pojęciem zapożyczonym od Hansa-Georga Gadamera, okazały się mocno nieprzystające.

Powodem tego nie był jednak fakt, że nagle, w trakcie spotkania, zapałałem szczególną miłością do mediów społecznościowych. Po prostu dwóch z trzech występujących prelegentów mówiło o zjawiskach dalece wykraczających poza sferę social mediów.
Do ich też prezentacji wpis ten będzie się odnosił.

Artur Roguski, social manager portalu Fakt.pl, mówił o związku technologii z pornografią. O tym, jak branża prymarnie nakierowana na wywołanie u odbiorców podniecenia, w sposób niezwykle skuteczny podchwytuje nowinki technologiczne w celu skuteczniejszej sprzedaży tego, co oferuje.

Działania te nierzadko przyczyniają się do wykreowania nowych rozwiązań, przechodzących następnie płynnie do innych sfer funkcjonowania człowieka. 
Z wystąpienia wynikało zatem, że ludzkość całkiem sporo zawdzięcza tak mocno postponowanej branży. Dla wielu zgromadzonych na sali osób mogło to być spore zaskoczenie.

Jedyną krytyczną uwagę jaką do wystąpienia Rogulskiego można mieć, to – w moim przekonaniu – mało wdzięczne zestawienie przez niego wyników poziomu zainteresowania Polaków sieciową pornografią, z poziomem ich zainteresowania sprawą… Ewy Tylman. Niepotrzebny zgrzyt, wpisujący się w specyficzną poetykę tabloidu, dla którego prelegent pracuje.

Sporo sensownych kwestii o wykorzystaniu postaci tzw. brand heros w procesie budowania marki dowiedzieliśmy się z ust Marcina Pusia, specjalisty z zakresu social media i marketingu ze Szczecina. Osoby, która na potrzeby kreowania własnej marki personalnej posłużyła się postacią Pana Banana (zob. https://www.facebook.com/marcin.pus/videos/vb.100001626414450/1067124413351762/?type=3&theater)  Ludzika, którego autor obecnie planuje poddać… eutanazji.

W wystąpieniu sympatycznego gościa ze Szczecina była jednak pewna rzecz, która umiarkowanie przypadła mi do gustu. Chodzi mianowicie o stworzenie przez niego paraleli pomiędzy brand heros a  postacią Jezusa. Związku mocno naciąganego, nawet przy przyjęciu, że relacje to rozpatrywane są wyłącznie na płaszczyźnie marketingowej. (Aby nie było: pisze to agnostyk, a nie osoba, której uczucia religijne zostały przez prelegenta sponiewierane).

Postać Jezusa trudno bowiem sprowadzić do bycia maskotką marki. I to nawet wówczas, gdy przyjrzymy się sposobom, w jaki postać tą eksploatuje kościół.

Mój zarzut nie oznacza jednak, że wystąpienie nie było ciekawe, czy inspirujące. Widać to było zresztą po licznych pytaniach ze strony słuchaczy.


Na zakończenie uwaga ogólna. To co podczas spotkania najbardziej mnie zaskoczyło, to brak na sali ludzi młodych. I nie mówię tu o studentach, tych zjawiło się całkiem sporo. Mówię o uczniach koszalińskich szkół ponadgimnazjalnych, dla których tego typu event powinien być szczególnie atrakcyjny.

Ich nieobecność jest dla mnie jakimś niepokojącym symptomem kondycji współczesnych nastolatków. Zwłaszcza, że nie jest to pierwsza z imprez, która wydając się do nich skierowana, spotyka się z kompletnym brakiem zainteresowania z ich strony. 

czwartek, 30 marca 2017

Flexi Form Day

W środę wraz ze studentami III roku specjalności reklama medialna uczestniczyłem w pierwszym zorganizowanym w Koszalinie Flexi Form Day. Organizatorem wydarzenia była Polska Press Grupa, podmiot będący jednym z największych wydawców prasy w Polsce (w naszym regionie właściciel miedzy innymi Głosu Koszalińskiego i Naszego Miasta Koszalin, prowadzący portal GK24.pl).

Spotkanie ocenić należy bardzo dobrze. Wysokiej klasy specjaliści podzielili się praktyczną wiedzą na temat kilku najnowszych rozwiązań w obszarze promocji.

Mnie osobiście najbardziej ujęły dwa wystąpienia. Pierwszym z nich było To rewolucj@!, czyli video w sieci – szanse dla marek i firm Wacława Wykrytowicza, prezesa zarządu agencji TRULY. Drugim prezentacja Macieja Westerowskiego – Google (i nie tylko) dla biznesu.

Wykrytowicz, bazując na ustaleniach specjalistów od psychologii ewolucyjnej i neuromarketingu, moich dwóch ulubionych paradygmatów badawczych, analizował przyczyny dominacji wideo w sieci. Wskazywał, że ta forma przekazu, ze względu na określony sposób funkcjonowania naszego systemu percepcji i szerzej: mózgu, stanowi najbardziej dogodną formę reklamy. Dogodną, gdyż łatwo przyciąga naszą uwagę i utrzymuje ją na dłużej.

Wykrytowicz podkreślił też, że podmioty planujące wykorzystać wideo marketing wcale nie potrzebują najwyższej jakości materiałów. Wręcz przeciwnie. Czasem te znacznie gorsze technicznie, wręcz amatorskie (np. nagrane telefonem komórkowym), mają nad tymi profesjonalnie przygotowanymi przewagę. Wynika to z jednej strony z postrzegania ich jako autentycznych, czy bardziej autentycznych, z drugiej z szansy na ich szybszą emisję, czasem równoległą do wydarzenia (online). 

Z kolei Westerowski, przedstawiony na stronie promującej spotkanie jako Trener Internetowych Rewolucji (zob. http://www.flexiformdays.pl/koszalin), dał do ręki zgromadzonym w City Boxie całe spektrum narzędzi pozwalających na skuteczne prowadzenie działań promocyjnych w sieci. Działań kompleksowych, rozpoczynających się od analizy rynku, konkurencji i klientów, przez przygotowanie strategii, realizację działań i ich ewaluację. 

Jedyne wątpliwości jakie mam do informacji przekazanych przez powyżej wspomnianych prelegentów to, w przypadku Wykrytowicza, połączenia przez niego naturalnego procesu zwrócenia uwagi naszego wzroku na ruch (potencjalnego sygnału zagrożenia) „fundowanego” przez materiał wideo z jego uważnym odbiorem. Nasza uwaga bowiem, po błyskawicznym ustaleniu charakteru prezentowanego na ekranie materiału, może przesunąć się na dowolny, bardziej angażujący, czy atrakcyjny bodziec.


W odniesieniu do wystąpienia Westerowskiego nie jestem przekonany czy rzeczywiście przyszłość należy do tzw. reklamy natywnej (https://pl.wikipedia.org/wiki/Reklama_natywna). Zwłaszcza biorąc pod uwagę coraz większy opór, jaki ta forma reklamy rodzi (zob. http://repr.pl/informacje/czytaj/336241/stanowisko-repr-dotyczace-tzw-ukrytej-reklamy). Opór w moim przekonaniu uzasadniony.

sobota, 25 marca 2017

Oświadczenie ministra Szyszki

W stosunku do myśliwych nie potrafię być obiektywny. Zwyczajnie ich nie lubię.

Oczywiście nie mam na myśli tych, którzy w ten sposób zdobywają pożywienie, chociażby Inuitów czy Masajów. Jedynie tych, którzy zabijanie zwierząt traktują jak rozrywkę. A tych w Polsce – jak wiemy – całkiem spora grupa.

Jedną z takich osób jest w moich oczach Minister Środowiska prof. dr hab. Jan Szyszko. Człowiek, który ponoć tradycje łowieckie wyssał z mlekiem matki (https://oko.press/minister-szyszko-wzial-udzial-rzezi-bazantow-groza-mu-konsekwencje-dyscyplinarne/).

O tym, jakie są to tradycje, mogliśmy się przekonać z ostatnich doniesień medialnych. Wynika z nich, że minister wraz ze swoimi kumplami-myśliwymi uśmiercił w krótkim czasie kilkaset bażantów. Część z tych ptaków – jak twierdzą dziennikarze – dopiero w dniu polowania po raz pierwszy znalazła się na wolności (http://wiadomosci.wp.pl/polowanie-na-bazanty-minister-srodowiska-jan-szyszko-odpowiada-na-doniesienia-wp-6099223147381377a ; http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114884,21476881,szyszko-o-polowaniu-na-bazanty-najbardziej-humanitarny-sposob.html).
Były to więc zwierzęta bez wykształconych mechanizmów obronnych, nie odczuwające naturalnego lęku przed człowiekiem.

Mamy zatem do czynienia z aktem zwykłej, ordynarnej rzezi, a nie z polowaniem. Mówią o tym zresztą również niektórzy myśliwi, w tym także znawcy prawa łowieckiego (https://oko.press/minister-szyszko-wzial-udzial-rzezi-bazantow-groza-mu-konsekwencje-dyscyplinarne/).

Działanie to stało jednocześnie w pewnym stopniu w sprzeczności z Kodeksem Etycznym Myśliwych Unii Europejskiej, którego artykuł VII. A.8 mówi, że należy unikać uwalniania zwierzyny bezpośrednio przed lub podczas polowania (http://old.pzlow.pl/palio/html.run?_Instance=www.pzlow.pl&_PageID=120&_RowID=189&_CheckSum=1658175894).

Oczywiście minister Szyszko zdaje sobie sprawę ze swojej bezkarności. Ostatecznie jest omnipotentną figurą w rządzie mającym jakoby pełne poparcie suwerena. Rządzie – nie ma co ukrywać – coraz bardziej bezczelnym.

Niemniej jednak w celu zareagowania na medialny kryzys wywołany informacjami o rzezi bażantów, odbijającym się nie tylko na jego wizerunku, ale także na odbiorze partii rządzącej, minister wystosował oświadczenie (całość: https://www.mos.gov.pl/aktualnosci/szczegoly/news/oswiadczenie-prof-jana-szyszko-ws-polowania-na-bazanty/).
Posunięcie właściwe, zalecane przez specjalistów od PR, o ile oczywiście taka forma wypowiedzi publicznej jest właściwie skonstruowana.

O oświadczeniu ministra-miłośnika-strzelania-do-bezbronnego-ptactwa trudno niestety coś takiego stwierdzić. Nie odnosi się ono do tej konkretnej sytuacji, a jedynie do ogólnego modelu funkcjonowania myślistwa w Polsce.

Nie dowiadujemy się zatem nic na temat rzekomych nieprawdziwych informacji na temat bażantów oraz mojego udziału w polowaniach na te ptaki. Z powodu to których – co istotne – minister oświadczenie przecież wystosował.

Mamy za to szansę poznać trochę faktów odnośnie hodowli bażantów na odstrzał oraz opinię ministra na temat polowania, jako najbardziej humanitarnego sposobu pozyskiwania najwyższej jakości pożywienia pochodzenia zwierzęcego. I tego, jak świetnie wypada ta forma uśmiercania zwierząt na tle przemysłowych ferm hodowli i uboju oraz do firm przewożących na masową skalę zwierzęta.

O tym jak przebiegało opisywane w mediach „humanitarne” polowanie nie dowiadujemy się nic. Dla mnie oznacza to jedno. Polowanie się odbyło i miało dokładnie taki przebieg, w jaki opisały to media.

Biorąc pod uwagę mentalność obecnego Ministra Środowiska i jego przywiązanie do wartości ochrony przyrody wkrótce możemy spodziewać się kolejnych medialnych doniesień o jego „dzielnych” łowieckich wyczynach.

Skąd takie przeświadczenie? Z ostatniego akapitu tekstu, który brzmi: Aby zwrócić uwagę na to, jak ważne jest upowszechnianie rzetelnej wiedzy na temat gatunków łownych mających siedliska w Polsce, zakładam, że następne, podobne oświadczenie będzie dotyczyło kuropatwy (łac. Perdixperdix) – gatunku monogamicznego, w przypadku którego dymorfizm płciowy jest trudno dostrzegalny.

Wskazuje to prawdopodobnie na to, że minister w najbliższym czasie planuje postrzelać sobie do kuropatw. Ambitnie.

Pozostaje zatem mieć nadzieję, że ze względu na nie najmłodszy już wiek minister wkrótce nie będzie miał sił pustoszyć polskich lasów. Zasobów, o które przecież ma dbać, a nie je dewastować.

Pytanie tylko, czy nawet siedząc na wózku przeznaczonym do osób starszych nie będzie domagał się wyjazdów na polowanie do lasu? Aby tam, podtrzymywany przez innych, zaspokajać swój głód zabijania.
Lub, jak jeszcze kilka lat temu niektórzy myśliwi w USA, nie będzie strzelać do zwierząt za pośrednictwem portali internetowych dających możliwość uśmiercania zwierząt na odległość, bez fizycznego udziału człowieka (https://en.wikipedia.org/wiki/Internet_hunting).

Analizując konstrukcję etyczną pana ministra nie można tego wykluczyć.

piątek, 24 marca 2017

Lech Wałęsa w Koszalinie, czyli jak własnoręcznie robić sobie wizerunkową krzywdę


Za kilka dni Lech Wałęsa, były Prezydent RP, jeden z członków nieistniejącej już grupy mędrców Europy, odwiedzi Koszalin. Informację o tym fakcie podała na swoim profilu FB podekscytowany(a) Platforma Obywatelska Koszalin (https://www.facebook.com/POKoszalin/?hc_ref=ADS).

Platforma jest zatem pozytywnie podekscytowana sytuacją. Osoby, które komentują to wydarzenie, jakby zdecydowanie mniej: trzeba sie ewakuowc..bo zaraza idzie; Ooooooooooo... BOLEK odwiedzi Koszalin.... Propaganda jak zwykle ze strony PO..... Tonący brzytwy się chwyta; cóż nam pozostało, jak tylko nie zaśmiać się w duchy z tego żałosnego człowieka, który chyba na prawdę uwierzył w swoją wielkość. Wałęsa to dla mnie najgorsza gnida w polskiej historii, jest symbolem największej porażki i oszukaniem milionów Polaków. Jak widać na tej stronie jest jeszcze dużo planktonu, który wierzy w tego kretyna; Tak właściwie to mi go żal ,jak zaczynał miał dobre intencje ale rozmyły się przy korycie; Bolka zaprasza beton zachodniopomorski. (Źródło cytatów: https://www.facebook.com/POKoszalin/?hc_ref=ADS).

Podobne w tonie komentarze, odbiegające od entuzjazmu PO, jej członków i sympatyków, można znaleźć także na innych profilach, które zamieściły informację o spotkaniu. Chociażby na GK24.pl można przeczytać następujące komentarze: Precz !!!!; Gon sie Bolek; Wybieram sie z zapasem zepsutych jaj i pomidorow,beda ladnie pasowaly na ten zdradziecki ryj ubeka; SBeckie pomioty szatana; Niech każdy wydrukuje numer konta na ten przelew 100 mil..; Hehe zarty.. (Źródło cytatów: https://www.facebook.com/gk24pl/posts/1267926996578389?comment_tracking=%7B%22tn%22%3A%22O%22%7D).

Mamy zatem do czynienia ze sporą ilością negatywnych wpisów. Co istotne te negatywne komentarze zdecydowanie dominują w dyskusji. One też cieszą się największym poparciem innych, jeżeli tylko za wyraz aprobaty można uznać tzw. lajki.
Wpisy osób, które bronią byłego mędrca Europy, są znacznie mniej liczne. Nie zmieniają zatem poczucia, że Lech Wałęsa nie cieszy się szczególną sympatią znacznej części koszalinian.

Oznacza to, że Platforma Obywatelska, która jeszcze przed chwilą święciła triumf związany z wyborem Donalda Tuska na kolejną kadencję na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej, teraz, na poziomie lokalnym, sama stawia się w pozycji chłopca do bicia.

Niezależnie bowiem od swojej oceny osoby Lecha Wałęsy, członkowie Platformy Obywatelskiej powinni zdawać sobie sprawę, że ten jest po prostu przez wielu Polaków zwyczajnie nielubiany. I stan ten trwa od dawna.
Ostatnie rewelacje historyków na jego temat fakt ten tylko ugruntowało. Podobnie zresztą jak reakcja samego Wałęsy na te poważne zarzuty.

Zapraszająca go zatem partia skazuje się na ataki i niechęć tych wszystkich, którzy Wałęsy nie akceptują. Wśród nich jest pewnie także sporo tych, którzy nic do samej Platformy Obywatelskiej nie mają. Nie potrafią jednak przejść do porządku dziennego, gdy ta promuje tak kontrowersyjną postać. I swoją złość kierują także w stronę PO.  

Dla mnie Wałęsa to bezsprzecznie symbol. Ale symbol bardzo skomplikowany, niejednoznaczny. Z jednej strony człowiek czynu, jedna z najważniejszych postaci (o ile nie najważniejsza) przemian wolnościowych w Polsce lat 80. XX w.
Z drugiej strony osoba, która tak bardzo uwierzyła w swoją wielkość i mądrość, że stała się karykaturą wszystkiego, co z wielkością i mądrością powinno się i co można utożsamiać.

Kwesta, czy był on na jakimś etapie swojego życia tajnym współpracownikiem służb bezpieczeństwa najmniej w jego ocenie mnie interesuje. Miało to bowiem miejsce w czasach niezwykle trudnych. Takich, w których niewiele rzeczy było czarno-białych. A decyzje ludzkie często były jedynie wyborem lepszego zła.