W związku z uruchomieniem wobec
Polski procedury ochrony praworządności, postępowania
negatywnie odbijającego się na wizerunku naszego kraju i rządzącej nim partii, eurodeputowani Prawa i Sprawiedliwości postanowili przejść do kontrofensywy.
W tym
celu na dwóch brukselskich portalach internetowych zamieścili artykuł sponsorowany, zatytułowany What is really happening in
Poland?
Celem ich tekstu jest zaprezentowanie odbiorcom europejskim alternatywnego spojrzenia na to, co w ostatnim okresie dzieje się w Polsce, i, być może nawet przekonanie ich do zawartej w nim interpretacji wydarzeń. Posunięcie, które z jednej strony ma pozwolić na szybkie, pozytywne zakończenie procedury weryfikującej praworządność, z drugiej zaś zwiększyć akceptację dla zmian, które Prawo i Sprawiedliwość wprowadza.
Nie wchodząc w polemikę z zaprezentowanymi w tekście tezami,
chciałby się zastanowić, czy rzeczywiście lokowanie w zagranicznych mediach tego typu artykułów jest – jak pisze o tym fronda.pl – genialnym posunięciem (http://www.fronda.pl/a/genialna-ofensywa-europoslow-pis-what-is-really-happening-in-poland,64076.html).
Takie, które przyniesie korzyści Polsce i jej
nadszarpniętemu wizerunkowi. Czy też może raczej mamy do czynienia z ruchem,
którego oddziaływanie będzie w ostatecznym rozrachunku niewielkie.
Sam tekst, którego wersję w języku polskim zamieścił na swoim
blogu Janusz Wojciechowski (http://januszwojciechowski.blog.onet.pl/2016/01/15/what-is-realy-hapening-in-poland-polska-wersja-oswiadczenia-europoslow-prawa-i-sprawiedliwosci-do-mediow-w-europie/) jest dobrze
skonstruowany.
Autorzy ukazują w nim Polskę jako
kraj demokratyczny, praworządny. Państwo, w którym nie ma cenzury i żadnych
innych ograniczeń swobód obywatelskich.
Dowodem na to jest według nich chociażby
to, że bez przeszkód odbywają się w Polsce demonstracje antyrządowe. Kwestii, o której być może nie warto
było w tekście wspominać. Fakt demonstracji antyrządowych zawsze przecież
prowokuje pytanie o to, czy przypadkiem nie są one zasadne.
W tekście podkreśla się, że obecna
władza została wybrana przez społeczeństwo rozczarowane ostatnimi latami rządów
koalicji PO-PSL. Ugrupowań, które nie wahały się naruszać praw obywateli. Dochodziło
do represji karnej wobec osób wyrażających krytykę ówczesnych rządów w
internecie, na stadionach sportowych czy podczas antyrządowych demonstracji.
Szczególnie niepokojące było inwigilowanie a nawet represjonowanie
dziennikarzy.
Sprawy te –
jak w tekście zaznaczono – nie znalazły się wówczas jednak w obszarze
zainteresowań instytucji europejskich.
Działania podjęte przez nowo wybrany parlament w odniesieniu
do Trybunału Konstytucyjnego określone zostały w artykule jako naprawcze. To po
prostu korekta nadużycia prawa dokonanego przez poprzednią ekipę rządzącą.
W tekście poruszono także kwestie prospołecznych zmian
wprowadzanych przez Prawo i Sprawiedliwość,
decentralizację władzy i wolność prasy. Wszystkie te elementy oceniono
pozytywnie.
Podkreślono także bezpieczeństwo kraju, cechę szczególnie
wyróżniającą Polskę na tle wielu innych państw europejskich zmagających się z
falą imigrantów i terroryzmem.
Funkcjonującą w Polsce wolność słowa porównano z tym, co
ostatnio działo się w Niemczech. Kraju, w którym po wydarzeniach w sylwestrowy
wieczór doszło do blokowania ważnych dla bezpieczeństwa obywateli informacji. Zjawiska,
które w Polsce jest nie do pomyślenia.
Również nasz zachodni sąsiad posłużył autorom artykułu do
negatywnego zastawienia odnośnie przestrzegania praw kobiet w krajach Europy. U
nas bezpiecznych, w Niemczech zaś, ze względu na niewydolność państwa, zagrożonych
i namawianych do zachowań nielicujących z europejskimi praktykami / wartościami.
Na zakończenie autorzy piszą: Polska jest stabilnym, demokratycznym krajem Unii Europejskim,
respektującym wartości europejskiej, ale też suwerennie kształtującym swój
wewnętrzny porządek prawny, zgodnie z demokratycznie wyrażoną wolą narodu.
I dodają, że Polska będąc jednym z największych krajów
zjednoczonej Europy wnosi znaczący wkład w rozwój i bezpieczeństwo kontynentu.
Artykuł – jak już zostało wspomniane – został zamieszczony na
dwóch brukselskich portalach internetowych (politico.eu i euobserver.com).
Oba zajmują się głównie sprawami
politycznymi / ekonomicznymi.
Ze względu na materię tam poruszaną i sposób, w jaki jest ona
przedstawiana (pogłębiony, analityczny), teksty tam publikowane trafiają do stosunkowo
wąskiego, mocno wyselekcjonowanego grona odbiorców.
Wśród nich na pewno jest spora grupa osób, na których reprezentantom Prawa i Sprawiedliwości
najbardziej zależało – polityków i eurodeputowanych z pozostałych krajów-członków
Unii Europejskiej.
To do nich zapewne chcieli przede wszystkim dotrzeć ze swoim
przekazem.
(Na blogu Janusza Wojciechowskiego, tuż pod polskim tłumaczeniem
tytułu, znajduje się informacja, że jest to Oświadczenie
delegacji Prawa i Sprawiedliwości w Parlamencie Europejskim dla mediów w
Europie. Takiej informacji nie ma jednak w oryginalnej publikacji).
Odbiorcami są zatem specjaliści. Osoby, które
bardziej niż przeciętny europejczyk interesują się tym, co dzieje się w krajach
Unii, w tym także w Polsce.
Oznacza to, że do lektury tego tekstu zasiądą z określoną
wiedzą i w znacznym stopniu wyrobionymi sądami odnośne przedstawionych w nim zdarzeń. Opiniami wypracowanymi być może nawet na podstawie lektury innych artykułów zamieszczonych na tych
dwóch portalach. Tekstach, których wymowa odbiega od prostej wizji przedstawionej w materiale prawicowych eurodeputowanych.
Pytanie zatem, czy w przypadku posiadania odmiennego
spojrzenia na zdarzenia w Polsce będą oni skłonni zmodyfikować swoje oceny po
lekturze oświadczenia?
Wątpliwe. Mają przecież pełną świadomość, że obcują z tekstem
sponsorowanym, z założenia mniej wiarygodnym niż teksty odredakcyjne. Dlatego
prawdopodobnie zachowają wobec zawartych w artykule informacji spory sceptycyzm / dystans.
Oczywiście istnieje szansa, że po jakimś czasie wystąpi
korzystny dla zawartych w tekście tez efekt śpiocha. Zjawisko polegające na
oderwaniu informacji od źródła jej pochodzenia. Fenomen istotny zwłaszcza w
przypadku, gdy dane pochodzą z mało wiarygodnego źródła, takiego jak chociażby
tekst sponsorowany. Zwiększa bowiem w ostatecznym rozrachunku siłę jego oddziaływania.
(Więcej na temat efektu śpiocha: D.
Doliński, Psychologiczne mechanizmy reklamy, Gdańsk 2008, s. 125-128).
Aby jednak móc liczyć na wystąpienie tego efektu musi być spełniony
pewien warunek. Mianowicie informacja o tym, że odbiorca ma do czynienia
z tekstem opłaconym nie może dotrzeć do niego przed lekturą (nie może jej poprzedzać).
A tego warunku artykuł What is really happening in Poland? nie
spełnia. Zanim bowiem ktokolwiek zacznie go czytać, musi najpierw dostrzec napis: SPONSORED / SPONSORED CONTENT
Oznacza to, że wysiłki europosłów
Prawa i Sprawiedliwości, aby za pomocą tekstu sponsorowanego przekonać polityków
europejskich do swojej wizji zdarzeń okażą się prawdopodobnie mało skuteczne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.