wtorek, 19 stycznia 2016

Trochę jak z bohaterem Orwella

- Nie jesteś zbyt pojętnym uczniem, Winston - powiedział łagodnie O'Brien.
- Cóż na to poradzę? - wyszlochał. - Jak mogę widzieć coś innego niż to, co mam przed oczami? Dwa i dwa to cztery.
- Czasami, Winston. Czasami pięć. Czasami trzy. Czasami cztery, pięć i trzy równocześnie. Musisz się bardziej starać. Powrót do zmysłów nie jest rzeczą łatwą.
George Orwell Rok 1984


Nie ukrywam, że słuchając niektórych polityków Prawa i Sprawiedliwości czuję się nierzadko jak bohater powieści George’a Orwella Rok 1984. Nie potrafię dostrzec tego, co dla nich najwyraźniej jest oczywiste. I co dla mnie – jak rozumiem – także powinno być oczywistością.

Nie widzę Polski w ruinie (oni zresztą też już jej nie widzą, co mnie nawet nieco pociesza). Nie dostrzegam także żydowskiego spisku mającego na celu zniszczenie naszego kraju.
W ogóle nie widzę żadnego, wymierzonego w Polskę spisku. No może niepokoi mnie jedynie pewien niemiecko-rosyjski rurociąg.

Nie uważam, że nasz zachodni sąsiad to kraj nam wrogi, a Unia Europejska to jakieś zło. Pomimo śledzenia dyskusji wokół Smoleńsku, nie przekonują mnie tezy, że zdarzyło się tam coś więcej niż katastrofa. Podobna do wielu, do jakich co roku na świecie dochodzi.
Choć najczęściej nie giną w nich politycy. I być może nie są one wynikiem tak licznych zaniedbań.

Nie potrafię zachwycić się patriotyzmem rozświetlanym blaskiem stadionowych flar. Nie uważam, że Polak równa się katolik, a homoseksualizm to choroba albo zboczenie.
Zdecydowanie wolę też oglądać i słuchać Annę Grodzką niż Krystynę Pawłowicz. Ta ostatnią cenię jednak jako samozwańczą inspiratorkę dla twórców memów.

Nie uważam, że Polska historia to wyłącznie triumfy lub martyrologia, i że moim obowiązkiem jest kontestować i psioczyć na takie filmy jak Ida, czy Pokłosie. Bo ponoć źle lub niesprawiedliwie ukazują Polskę. A tą przecież trzeba kochać i bronić, bezwarunkowo, bez wyjątku.

Nie potrafię zaufać politykom, którzy uważają, że świat jest czarno-biały, bez odcieni. I tylko siebie i tych, którzy ich popierają, przedstawiają jako dobrych. Innych zaś lokują tam, gdzie kiedyś stali zomowcy.

Nie potrafię zaakceptować tezy, że takie media jak Gazeta Wyborcza czy Telewizja TVN bardziej manipulują swoimi odbiorcami niż Radio Maryja, czy Telewizja Republika. Choć oczywiście zdaję sobie sprawę, że one także na wiele sposobów urabiają swoich czytelników / widzów. Często zresztą skuteczniej i na większą skalę niż chociażby wspomniane medium z Torunia.

Nie uważam, że właściwą drogą do odpolitycznienia mediów publicznych jest ich wcześniejsze przejęcie i podporządkowanie politykom. Nie sądzę też, aby realizowane przez nowego prezesa telewizji czystki kadrowe były droga do uczynienia nadawcy bardziej obiektywnym, czy wiarygodnym.

Nie uważam, że sprawy Polskie powinny być rozpatrywane wyłącznie w granicach naszego kraju. Ostatecznie przyłączając się do Unii Europejskiej zgodziliśmy się na pewne zasady, w tym na podporządkowanie niektórych naszych regulacji prawu wspólnotowemu. 
I teraz, skoro ich nie przestrzegamy, albo istnieje co do tego wątpliwość, powinniśmy być gotowi na dyskusję.  

Inaczej mówiąc mam zupełnie odmienne zdanie na wiele kwestii. Często w odniesieniu do spraw o fundamentalnym znaczeniu. Inaczej też postrzegam rzeczywistość.

Oczywiście nie wykluczam, że kiedyś zobaczę to, co widzą oni. Zobaczę trzy palce w miejsce dwóch.
Obecnie jednak tego zwyczajnie nie potrafię. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.