Po wklejeniu wpisu o 500+ naszła
mnie jeszcze jedna refleksja. Mianowicie, czy przypadkiem decydenci wykluczając
z udziału w programie dużą część rodziców, tych, którzy posiadają tylko jedno
dziecko, nie popełnili największego z możliwych błędów. Takiego, który
radykalnie zmniejsza demograficzną efektywność programu.
W końcu to właśnie sytuację materialną
tych rodzin najłatwiej jest podbudować (a sytuacja materialna jest najczęściej wymieniana
jako czynnik uwzględniany przy decyzji o posiadaniu większej liczby dzieci: http://praca.gazetaprawna.pl/artykuly/625151,co-skloniloby-polakow-do-posiadania-wiekszej-liczby-dzieci.html).
Pieniądze rozkładają się w nich przecież
na mniejszą ilość osób, niż w liczniejszych rodzinach. Sprawia to, że nawet
niezbyt duża kwota może być przez jej członków odczuwana jako znacząca, i, jako
taka, zadziałać „prodemograficznie”.
Dodatkowo wielu rodziców jedynaków
/ jedynaczek wyznaje, że myśli o braciszku / siostrzyce dla swojego dziecka. Chociażby
dlatego, że boją się, żeby nie wyrósł im skupiony na sobie egoista/ka, niepotrafiący/ca niczym się dzielić.
Nierzadko zresztą o kolejne dziecko
nagabywani są oni także przez swoje nieco już starsze pociechy, widzące w
rodzeństwie szanse na zmniejszenie okresów nudy / kompana do zabawy.
Być może zatem na tego typu rodziny bodziec finansowy w postaci 500+ zadziałałby wyjątkowo mocno. Silniej niż na
rodziców z dwójką, czy trójką dzieci, którzy w obszarze rodzicielstwa czują się
w pełni zrealizowani. I których nawet wielokrotnie większe wsparcie nie
nakłoniłoby do ponownego cofnięcia się do „epoki” pieluch.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.