czwartek, 21 lipca 2016

Pensja dla pierwszej damy – tak. Dożywotnia pensja – absolutnie nie

W ostatnich dniach posłowie Prawa i Sprawiedliwości przedstawili dwa projekty zmian w zarobkach najważniejszych osób w państwie. Zmiany miały objąć uposażenia między innymi Prezydenta PR, premiera, ministrów, posłów i senatorów.
Ze względu na brak przychylności mediów i społeczeństwa wobec planowanych podwyżek oba projekty wycofano.  

Interesując kwestią jest to, że obie inicjatywy poselskie przewidywały również wprowadzenie wynagrodzenia dla małżonki głowy państwa. Miałoby ono wynosić 55 proc. uposażenia Prezydenta. W projekcie zapisano także, że zarówno byłemu prezydentowi, jak i jego małżonce, przysługuje dożywotnio miesięczne uposażenie w wysokości odpowiadającej 75 proc. kwoty wynagrodzenia pobieranego w czasie sprawowania urzędu. (http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/pensje-rzad-podwyzka-projekt-pis,113,0,2126705.html, 21.07.2016). 
Obecnie prezydentowa żadnego uposażenia nie otrzymuje, a jej wydatki i wszelkie świadczenia, chociażby te na ZUS, opłaca Prezydent.

O ile jestem przeciwny podnoszeniu obecnie płac osobom rządzących krajem, w tym także Prezydentowi, o tyle w odróżnieniu od dużej części społeczeństwa uważam, że pierwszej damie należy płacić. Ostatecznie wykonuje pewne, mniej lub bardziej sprecyzowane obowiązki na rzecz kraju. Często takie, które wiążą się ze znacznym wysiłkiem i stresem. Warto zatem to nie tylko docenić, ale i wynagrodzić.

Oczywiście wynagrodzenie powinno przysługiwać pierwszej damie wyłącznie na czas sprawowania przez jej małżonka funkcji Prezydenta RP. Dożywotnią pensję dla mądrych, zaradnych kobiet uważam zwyczajnie za rzecz zbędną, wręcz niemoralną. Ostatecznie przecież nie mamy do czynienia z osobami, które przy pewnym wysiłku nie będą potrafiły odnaleźć się na rynku pracy.

W płaceniu prezydentowej widzę jeszcze jedną korzyść. Mianowicie dzięki posiadaniu własnych pieniędzy będzie ona mogła być zwyczajnie bardziej samodzielna. Będzie mogła podejmować bardziej autonomiczne decyzje i nie martwić się, że za chwilę, w związku z chociażby odmiennym zdaniem na jakiś temat, padnie ofiarą klasycznej przemocy ekonomicznej ze strony małżonka. 
Rzecz, o której się nie mówi, a która przecież może się zdarzyć. Ostatecznie, jak pokazują badania, ten rodzaj przemocy wobec partnera występuje w każdej grupie społecznej (podobnie jak i inne formy przemocy). Dlaczego zatem i w tej miałoby być inaczej?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.