Tocząca się właśnie kampania
samorządowa miała być merytoryczna. Miała być pozbawiona elementów negatywnych.
Miała dać mieszkańcom Koszalina szansę dokonania wyboru najlepszej oferty, tak
programowej, jak i personalnej. I rzeczywiście taka była. Niestety tylko momentami.
W pozostałym czasie, zwłaszcza w przestrzeni internetowej, była brutalna,
agresywna, pozbawiona skrupułów. I na nieszczęście jeszcze przez kilkanaście
godzin będzie trwała. Potem zacznie się wyczekiwana przez wielu cisza wyborcza.
Następnie głosowanie. Później ktoś się ucieszy, ktoś inny posmutnieje,
prawdopodobnie nawet bardzo. Nic dziwnego – w tych wyborach walka toczy się
praktycznie o wszystko. I to „o wszystko” odnosi się do każdego biorącego w
niej udział. Zarówno do dwóch głównych aktorów – kandydatów na urząd prezydenta,
jak i tych, którzy udzielili im poparcia. Choć ci ostatni grają o zdecydowanie niższa
stawkę.
Ktoś kiedyś powiedział, że wojna
ujawnia najgorsze i najlepsze cechy tkwiące w człowieku.
Kampania wyborcza, czyli walka w
sferze znaczeń i symboli raczej wzmacnia tylko te pierwsze właściwości. Prawdopodobnie
jest to konsekwencją tego, że filarem współczesnej kampanii stał się komunikat
negatywny. Bazuje on na plotkach, kłamstwach, insynuacjach, fałszywych
oskarżeniach, zdaniach wyrwanych z kontekstu, obelżywych wpisach, złośliwych
memach. A używanie tego typu narzędzi raczej nie czyni nikogo lepszym. Zwłaszcza,
gdy tego typu instrumenty wykorzystuje się z pełna premedytacją w celu
poniżenia i / lub ośmieszenia przeciwnika. Osoby, której nie traktuje się jak godnego sobie rywala, ale jak wroga, którego w zasadzie należy zniszczyć.
W tej kampanii wyborczej plotek
było aż nadto. Fakt posługiwania się kłamstwem dwukrotnie potwierdził już sąd. Od
insynuacji, fałszywych oskarżeń, obelżywych wpisów czy złośliwych memów sztaby
też się raczej nie odżegnywały. Jednocześnie obie strony wciąż podkreślają, że
to one są ofiarą, że tylko się bronią. Przed kamerami wzywają rywali do
przerwania tej brudnej kampanii i rozpoczęcia merytorycznej dyskusji. Chwilę
później na facebookowych profilach osób zaangażowanych w ich kampanie pojawiają
się wpisy, zaprzeczające szlachetnym deklaracjom. Pod nimi zaś wybuchają mniej
lub bardziej zażarte dyskusje, kończące się wzajemnymi oskarżeniami i, coraz
częściej, zablokowaniem złośliwego oponenta lub usunięciem go z grona tzw. znajomych.
Pytanie zatem brzmi: z czym mamy
do czynienia - skrajnym cynizmem, czy może z mechanizmem projekcji? (Projekcja - przypisywanie innym swoich poglądów, cech, zachowań. Por. http://www.charaktery.eu/slownik-psychologiczny/P/137/Projekcja/). A może po
prostu z usprawiedliwiającą nieomal wszystko walką o władzę? Niezależnie, która
odpowiedź jest właściwa, każda jest równie niepokojąca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.