środa, 26 listopada 2014

Kampania wyborcza Made in Koszalin

Tocząca się właśnie kampania samorządowa miała być merytoryczna. Miała być pozbawiona elementów negatywnych. Miała dać mieszkańcom Koszalina szansę dokonania wyboru najlepszej oferty, tak programowej, jak i personalnej. I rzeczywiście taka była. Niestety tylko momentami. W pozostałym czasie, zwłaszcza w przestrzeni internetowej, była brutalna, agresywna, pozbawiona skrupułów. I na nieszczęście jeszcze przez kilkanaście godzin będzie trwała. Potem zacznie się wyczekiwana przez wielu cisza wyborcza. Następnie głosowanie. Później ktoś się ucieszy, ktoś inny posmutnieje, prawdopodobnie nawet bardzo. Nic dziwnego – w tych wyborach walka toczy się praktycznie o wszystko. I to „o wszystko” odnosi się do każdego biorącego w niej udział. Zarówno do dwóch głównych aktorów – kandydatów na urząd prezydenta, jak i tych, którzy udzielili im poparcia. Choć ci ostatni grają o zdecydowanie niższa stawkę.

Ktoś kiedyś powiedział, że wojna ujawnia najgorsze i najlepsze cechy tkwiące w człowieku.
Kampania wyborcza, czyli walka w sferze znaczeń i symboli raczej wzmacnia tylko te pierwsze właściwości. Prawdopodobnie jest to konsekwencją tego, że filarem współczesnej kampanii stał się komunikat negatywny. Bazuje on na plotkach, kłamstwach, insynuacjach, fałszywych oskarżeniach, zdaniach wyrwanych z kontekstu, obelżywych wpisach, złośliwych memach. A używanie tego typu narzędzi raczej nie czyni nikogo lepszym. Zwłaszcza, gdy tego typu instrumenty wykorzystuje się z pełna premedytacją w celu poniżenia i / lub ośmieszenia przeciwnika. Osoby, której nie traktuje się jak godnego sobie rywala, ale jak wroga, którego w zasadzie należy zniszczyć.

W tej kampanii wyborczej plotek było aż nadto. Fakt posługiwania się kłamstwem dwukrotnie potwierdził już sąd. Od insynuacji, fałszywych oskarżeń, obelżywych wpisów czy złośliwych memów sztaby też się raczej nie odżegnywały. Jednocześnie obie strony wciąż podkreślają, że to one są ofiarą, że tylko się bronią. Przed kamerami wzywają rywali do przerwania tej brudnej kampanii i rozpoczęcia merytorycznej dyskusji. Chwilę później na facebookowych profilach osób zaangażowanych w ich kampanie pojawiają się wpisy, zaprzeczające szlachetnym deklaracjom. Pod nimi zaś wybuchają mniej lub bardziej zażarte dyskusje, kończące się wzajemnymi oskarżeniami i, coraz częściej, zablokowaniem złośliwego oponenta lub usunięciem go z grona tzw. znajomych.

Pytanie zatem brzmi: z czym mamy do czynienia - skrajnym cynizmem, czy może z mechanizmem projekcji? (Projekcja - przypisywanie innym swoich poglądów, cech, zachowań. Por. http://www.charaktery.eu/slownik-psychologiczny/P/137/Projekcja/). A może po prostu z usprawiedliwiającą nieomal wszystko walką o władzę? Niezależnie, która odpowiedź jest właściwa, każda jest równie niepokojąca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.