Wybory samorządowe dobiegły końca.
Wszystko już jest jasne. Prezydentem Koszalina przez najbliższą kadencję będzie
popierany przez Platformę Obywatelską dotychczasowy włodarz miasta – Piotr Jedliński.
Jego największy rywal, reprezentujący Stowarzyszenie Lepszy Koszalin tym razem
przegrał z nim różnicą prawie czterech tysięcy głosów (nieoficjalnie wyniki
podane za: http://sportlive.redblog.gk24.pl/2014/11/30/wybory-samorzadowe-2014-ii-tura-koszalin-i-region-relacja-na-zywo/,
1.12.2014).
Oznacza to, że w przeciągu czterech
ostatnich lat Piotr Jedliński przekonał do siebie całkiem sporą grupę
koszalinian, albo też jego przeciwnik wyborców tych od siebie zwyczajnie
odstraszył. Nie wnikając jednak w tą kwestię (będzie jej poświęcony jeden z
kolejnych wpisów), poniżej przedstawiam subiektywny ranking wygranych i
przegranych tych wyborów.
Wygrani:
1.
Jan Kazimierz
Adamczyk. Dla mnie bezsprzecznie objawienie tych wyborów. Osoba, która jako
jedyna prowadziła – w moim odczuciu – pozytywną, stosunkowo merytoryczną
kampanię wyborczą. Oczywiście przegrał. Oczywiście miał kilka dziwnych wpadek
(propozycja nowej nazwy dla koszalińskiego zalewu, czy „afera” butgate).
Niemniej jednak całość jego dotychczasowej politycznej aktywności stoi w
zgodzie z wartościami, które głosi. A to już całkiem sporo i dlatego zasługuje
na szczególne wyróżnienie.
2.
Piotr Jedliński.
Prezydent wygrał bezsprzecznie, czym umocnił swoją pozycję, także w
ewentualnych negocjacjach ze wspierającą go Platformą Obywatelską.
Negocjacjach, które mogą okazać się nieuchronne, jeżeli zdecyduje się na pewne,
w moim odczuciu niezbędne zmiany w stylu zarządzania miastem. Przede wszystkim
mówię tu o konieczności wprowadzenia obligatoryjnych konkursów na stanowiska
publiczne i większej demokratyzacji w procesie podejmowania istotnych dla
koszalinian decyzji. Pierwsze rozwiązanie to w końcu mechanizm, który z jednej
stronie zapobiega patologiom władzy (czy raczej zmniejsza ich groźbę), z
drugiej sprawia, że młodzi, ambitni, dobrze wykształceni ludzie nabierają
przekonania, że na rynku pracy jest jeszcze dla nich szansa. Demokratyzacja
podejmowania decyzji to zwiększona ilość konsultacji społecznych, których wyniki
będą uznawane za zobowiązujące. Chyba, że te będą zagrażały funkcjonowaniu
miasta (anarchia to ciekawy ustrój, jednak jak dotychczas zweryfikowany raczej
negatywnie). Wówczas ewentualne weto prezydenta stanie się jak najbardziej
zasadnym rozwiązaniem.
3.
Krystyna
Kościńska. Lewicowa radna, która przed druga turą
wyborczą zdecydowała się na opuszczenie szeregów swojego ugrupowania i zostanie radną niezależną. Jak możemy przeczytać w jej
oświadczeniu, był to akt protestu wobec zaangażowania jej kolegów i koleżanek z
Sojuszu Lewicy Demokratycznej w bezpośrednią akcję promocyjną kandydata
Stowarzyszenia Lepszy Koszalin (Patrz: http://www.mmkoszalin.eu/artykul/oswiadczenie-krystyny-koscinskiej,
1.12.2014). Akcję wspieraną równie mocno przez osoby związane z partią Prawo i
Sprawiedliwość. Niezależnie od tego, czy był to jedyny powód decyzji o
rozstaniu, czy tylko jeden z wielu czynników, obecna polityczna pozycja
Krystyny Kościńskiej jest po raz pierwszy od wielu lat niezwykle mocna (parafrazując
facebookowy wpis jej byłego już partyjnego kolegi: Krystyna Kościńska ma klucz
do sali tronowej).
Przegrani:
1.
Artur Wezgraj.
Czwarte poważne wybory zakończone przegraną obecnego kanclerza Politechniki
Koszalińskiej (do parlamentu, europarlamentu i dwukrotnie na stanowisko
prezydenta Koszalina). Czy będą to już ostatnie tak poważne zmagania ambitnego
samorządowca? Na to pytanie tylko on potrafi odpowiedzieć. Niemniej jednak w
tym momencie jego dalsza kariera polityczna stoi pod dużym znakiem zapytania.
Na pewno pozycja radnego miasta Koszalina go nie satysfakcjonuje. Podobnie fakt
bycia liderem najsilniejszego, opozycyjnego ugrupowania. Pozycje te nie dają
przecież realnej władzy, ani nawet szczególnego wpływu na kierunek rozwoju
miasta (przy założonej przewadze głosów Platformy Obywatelskiej). A na tym
Arturowi Wezgrajowi na pewno najbardziej zależy.
2.
Tomasz Nowe.
Szef sztabu wyborczego Platformy Obywatelskiej jest doskonałym świadectwem
konieczności pilnego wprowadzenia konkursów na stanowiska w koszalińskim
ratuszu. Przegrany proces wyborczy, umiarkowane zdolności komunikacyjne i
zwykła, charakterystyczna dla partyjnych nominatów buta dowodzą, że bez zamian
w doborze kadr prezydent będzie miał największych wrogów w… swoim najbliższym
otoczeniu. (Mówię tu także o jednym z zastępców prezydenta, który nie mając
najmniejszych umiejętności medialnych zdecydował się zwołać na kilka dni przed
wyborami konferencję prasową celem zaatakowania konkurencji).
3.
Sojusz Lewicy
Demokratycznej. Wprowadzając do Rady Miasta dwie przedstawicielki partia
pod wodzą Adama Ostaszewskiego poniosła druzgocącą porażkę. I nie chodzi tu
nawet o samą liczbę radnych, ale o fakt, że wynik ten wskazuje na to, iż marka
SLD jest w Koszalinie gdzieś pomiędzy oddziałem intensywnej terapii a najbliższym krematorium. Obie panie uzyskały przecież mandat przede wszystkim dzięki swoim
nazwiskom i swojej dotychczasowej działalności. I prawdopodobnie znalazłyby się
w niej startując z każdego innego ugrupowania, podobnie jak w tym roku uczynił
to Stefan Romecki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.