piątek, 21 lipca 2017

Te straszne elity

 1.      Nie ulegniemy presji. Nie damy się zastraszyć polskim i zagranicznym obrońcom 
        interesów elit.
2.      Jako premier mam obowiązek zapewnić was, że agresja i frustracja elit III Rzeczpospolitej nie zatrzyma procesów naprawczych.

Powyższe zdania pochodzą z wczorajszego orędzia premier Beaty Szydło dotyczącego reformy sądownictwa. Pogrubienia wprowadzone zostały przeze mnie.

Zaznaczenie ma uwypuklić to, co dla wielu – przede wszystkim dla zwolenników partii Prawo i Sprawiedliwość – zdaje się być niedostrzegalne. Mianowicie, że język, którym posługuje się obecna władza niezwykle upodobnił się do tego, którym posługiwali się polityczni notable z czasów… PRL’u.

Wówczas w ten właśnie sposób mówiono o wrogach systemu komunistycznego, o tych, których należy za wszelką cenę zwalczać – imperialistach, czy syjonistach. Teraz, w analogiczny sposób, uderza się w grupy określane na potrzeby toczonej z nimi walki terminem elity .

Paradoksalnie zatem władza, która ma ambicje ostatecznie pogrzebać system, który upadł ponad ćwierć wieku temu, w używanym przez siebie języku niezwykle się do niego upodabnia. I tego faktu zdaje się nawet nie zauważać.

A że język często ma wpływ na sferę praxis, wiec i polityka Prawa i Sprawiedliwości coraz bardziej przypomina tą realizowaną przez rządzącą w PRL’u partię.

Oczywiście nie twierdzę, że w Polsce panuje dyktatura, czy monopartyjność, byłoby to nieuczciwością.
Uważam jednak, że bramy chroniące społeczeństwo przed powrotem systemu opartego na strukturalnej przemocy wobec obywateli właśnie zostały uchylone.
A to oznacza, że być może czeka nas bardzo niedobry okres w historii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.